"Gdzie diabeł nie może, tam trupa pośle"
- Zuzannica
- 25 kwi 2021
- 1 minut(y) czytania
„Emilia Gałązka odebrała natychmiast.
-Słuchaj, Milka – Regina natychmiast przeszła do rzeczy, bo nie lubiła owijać poważnych spraw w gmatwaninę bawełny – masz w najbliższym czasie jakiś spektakularny koniec świata czy jesteś wolna? (…)
-No, w sumie w przyszły piątek ma coś być, ale do tego czasu jestem w zasadzie wolna. A co masz?”
Umówmy się, że jak ktoś (w tym przypadku Regina) wzywa na pomoc Emilię Gałązkę, czyli specjalistkę od wszelkich apokalips, to nie będzie spokojnie. A jak pomoc ma dotyczyć rozprawienia się z szatanem zamieszkującym telewizor, to już w ogóle lepiej, żeby ten koniec świata nadszedł jak najszybciej. Dołóżcie do tego awanturujących się sąsiadów, trupa w piwnicy, spotkanie byłego i obecnego chłopaka Magdy, przygotowania do ślubu (którego nawet nie ma w planach), przepowiednie telepatyczne, suplementację kamieni życiowych dla zaawansowanych i jamnika, a będziecie mieć prawie połowiczny obraz tego, z czym musieli zmierzyć się bohaterowie.
„Piątki ją prześladowały, ale nie miała na nie wpływu.”
Jak zawsze u Iwony Banach jest zabawnie, groteskowo, ale z pewną dozą refleksji. Fantastycznie wykreowani bohaterowie wciąż wnoszą coś nowego do fabuły, a zawiłość sprawy kryminalnej zmusza do przeprowadzenia pewnego procesu myślowego (na szczęście w granicach rozsądku). Absurd goni absurd, a zakończenia nie sposób przewidzieć.
“Gdzie diabeł nie może, tam trupa pośle” to idealna lektura na poprawę humoru.

Comments