"Pochłaniacz"
- Zuzannica
- 14 kwi 2019
- 1 minut(y) czytania
"Nie ganiaj za ludźmi, nie muszą cię lubić. Ci, którzy pasują do ciebie, znajdą cię i zostaną."
Za dużo.
Za dużo stron. Za dużo wątków. Za dużo bohaterów. Za dużo chaosu. Za dużo dziwnie skonstruowanych zdań. Generalnie za dużo Bondy w Bondzie.
Ale od początku.
Kilka dni temu, tj. (szybkie skrolowanie wiadomości na Mesengerze) we wtorek, wpadłyśmy (Marta K. i ja) na „genialny” pomysł przeczytania jednej z książek Katarzyny Bondy. Nie pytajcie co nami kierowało. Postawiłyśmy na kolorową serię, która zaczyna się od „Pochłaniacza”. Już sam tytuł nie wróżył za dobrze, bo ja do badań osmologicznych mam dosyć sceptyczne podejście, ale decyzja zapadła. Przytaczać naszych wiadomości dotyczących pierwszych stron nie będę. Kolejnych też nie. Generalnie przeczytałam „Pochłaniacz” do końca i jestem z siebie bardzo dumna. Marta, wierzę, że tobie też się uda.
Jak to mówią do… sześciu razy sztuka. Po szóstym spotkaniu z twórczością Bondy udało mi się dobrnąć do ostatniej strony.
Doceniam ogrom pracy jaki Pisarka wykonała by tę książkę napisać. Momentami czuć było, że research był bardzo dogłębny. Niemniej jednak w najbliższym czasie po kolejną część raczej nie sięgnę. Nie polubiłam głównej bohaterki, więc siłą rzeczy spędzenie z nią ponad sześciuset stron było dla mnie uciążliwe. ie byłam w stanie spamiętać wszystkich bohaterów, nie mówiąc już o powiązaniach między nimi. Wątki poboczne przysłaniały mi ten główny, przez co musiałam cofać się o kilka stron żeby przypomnieć sobie co się właściwie dzieje. Zdania też były skontrowane jakoś tak nie po mojemu, przez co czytanie nie sprawiało mi przyjemności.
Po prostu „Pochłaniacz” to nie jest mój typ kryminału.
Comments